niedziela, 21 września 2014

1. Listy

                                                      Robbie Nevil- Fifteen minutes


Poczułam ciepłe promienie słoneczne lekko muskające moją twarz. Otworzyłam  zaspane oczy, rozglądając się  dookoła i pierwsze co ujrzałam, to panujący tu bałagan. Wspominając sobie wczorajsze popołudnie, skrzywiłam się .



Po pogrzebie matki wróciliśmy do domu. Przy rodzinnym obiedzie, jedliśmy w ciszy.
Odpowiadało mi to do czasu, gdyby babcia się nie odezwała.
Kochanie, musimy ci coś powiedzieć.
Oderwałam się od nie dokończonego jeszcze obiadu i spojrzałam na babcię pytającym wzrokiem, unosząc prawą brew.
Westchnęła ciężko, jakby wiedziała że to mi się nie spodoba. przeprowadzasz się razem z wujkiem i tatą do Los Angeles.
Na obecną chwilę się nie odezwałam. Analizując w głowie co przed chwilą usłyszałam od babci.
Nigdy nie miałam z nimi bliskich relacji.
Nigdy nawet nie powiedziałam do niego „Tato”. Teraz przyleciał prosto z Ameryki na pogrzeb mamy. Jakby nigdy nic się nie stało, nigdy nas nie odwiedzał. Dzień przed pogrzebem dopiero zobaczyłam jak wygląda. Brunet z kilku dniowym zarostem jak na moje oko 175cm wzrostu. Rozmawiał z babcią ale ani na chwilę nie spoglądając na mnie. Żadnego powitania. Jakby nie wiedział kim jestem.



Jestem jak środkowy palec. Z kimś u boku, obwieszczam pokój, jednak sama, jestem niczym innym jak znakiem odrzucenia i pogardy.





Mama wspominała że zanim się urodziłam wyjechał do ameryki z wujkiem zacząć nowe życie.
    Nie był gotowy zostać ojcem mając 20 lat. Byli 2 lata razem. Przyjaźnili się odkąd byli małymi dziećmi.
  Mama musiała się zająć mną a jednocześnie zarabiając, opiekowała się starszej sąsiadce która już była w podeszłym wieku.
Mieszkała naprzeciwko nas, bardzo miła kobieta.
Gdy byłam mała, przychodziłam razem z mamą. Zawsze częstowała mnie ciastkami  czy cukierkami które są moją obsesją do tej pory.
Świadomość że mam mieszkać z ojcem i wujkiem w Ameryce mnie nie zadowala.
Upuściłam sztućce, które wylądowały na podłogę. Długo mi zajęło wpatrywanie się w babcię ― która oczekiwała ode mnie jakiejkolwiek reakcji. Więc otrząsnęłam się, potrząsając lekko głową.
Czułam na sobie wzrok ojca oraz wujka. Zgaduję że też oczekują ode mnie mojej reakcji.
Ale.. jak to? Babciu myślałam że z tobą zamieszkam. Dlaczego właśnie z nimi? Nie oni od lat się mną opiekowali, tylko ty i mama. Wydukałam spokojnie.
Świadomosć zamieszkania w obcym mi kraju, przytłacza mnie.
Byłam osobą opnowaną, więc do takich sytuacji  podchodziłam zawsze spokojnie. Mama mnie wychowała na taką właśnie osobę. Nie każdy by zareagował  w taki sposób na wieść o wyprowadzce.
Teraz kiedy mamy nie ma, nie wiem jak sobie poradzę bez niej mieszkając z obcymi mi ludźmi. Mama wiele mnie nauczyła w życiu, zanim umarła. Wciąż nie pogodziłam się z jej nagłą śmiercią.
Przez dłuższą chwilę babcia siedziała w ciszy, nie odpowiadając mi na zadane przeze mnie pytanie. Myślę że doskonale wiedziała że mam rację.
Reya, oczywiście doskonale o tym wiem, ale mój wiek nie pozwala na opiekowanie się już tobą. Zamieszkasz z ojcem i wujkiem, tak będzie dla ciebie najlepiej. Może akurat tam ci będzie najlepiej niż tutaj. Może poznasz nowych przyjaciół.
Wiedziałam co miała na myśli, tu nie miałam przyjaciół.
W szkole byłam popychadłem, nachodzili mnie. Nie dawali mi spokoju. Pewnego dnia był dzień, paczka dziewczyn popularne w całej szkole, dość mocno mnie pobiły w damskiej toalecie.
Nie rozumiałam za co? Dlaczego? Co zrobiłam takiego? że musiałam znosić tyle cierpień jakie mi zadali. Byłam w szpitalu przez 3 dni. Nie wiem kto mnie znalazł wtedy w toalecie. Mama wtedy bardzo o mnie się martwiła, powiedziała że nie może tak dalej być.
Oczywiście przeszła się do Dyrekcji szkoły co wydarzyło się w piątek. Nie oszczędzała sobie jak opowiadała gardła. Skończyło się tak, że dziewczyny zostały przeniesione do innej szkoły.


Chciałam odwieść ją od tej decyzji, ale nie potrafiłam z siebie wydusić żadnego słowa na obecność obok mnie siedzących mi osób. Kiwnęłam głową że się zgadzam. Wstałam powoli, cofając krzesło od stołu, spoglądając kątem oka na osobę przez którego przyszłam na świat. Nie uśmiechnął się do mnie. Nie potrafiłam odczytać nic z jego wyrazu twarzy, taka bez emocji.
Odwróciłam się jeszcze raz w stronę babci.
Babciu pójdę do siebie oznajmiłam cicho.
Dobrze, jeszcze jedno , proszę spakuj się jeszcze dzisiaj. Jutro w południe już wyjeżdżacie.
Chciałam powiedzieć że to za szybko jak dla mnie. Przecież jesteśmy świeżo po żałobie dopiero. Nie miałam sił już się odzywać. Chciałam krzyczeć , nie mogłam. Skierowałam się prosto na górę, lekko zatrzaskując za sobą drzwi i padając od razu na łóżko,szlochając cicho.
Jutro już wyjeżdżam z nimi do Ameryki. Jak ja będę się zachować w ich obecności? Nie wyobrażałam sobie tego.
To nie tak mam dorastać w tym życiu! Nie bez mamy! Nie z nimi! Wstając wybuchłam, po raz pierwszy. Obawiałam się tego, ale już nie potrafiłam udawać,  wszystkich emocji,  które kumulują się wewnątrz mnie. Podeszłam do mojego biurka, wszystko zrzucając książki, zeszyty, i rzeczy które były, wylądowały na podłodze.
    Podciągnęłam za prawą rękaw swoją białą koszulę, wycierając z powiek łzy, które zapewne już mam rozmazany z tuszu. Nie obchodziło mnie już czy z dołu usłyszeli hałas wywołany przeze mnie.
Kolejną rzeczą jaką zrobiłam, była dalsza część rozwalania mojego pokoju.
Kiedy już brakło mi sił, opadłam na łóżko oddychając ciężko zwinęłam się w kłębek, zasypiając jak małe dziecko.


Oparłam się głową o poduszki, badając mój pokój, jaki
zostawiłam.
Po raz pierwszy czuję ulgę, potrzebowałam wyrzucić z siebie emocje, jakie mną targały. Przez lata słuchałam się ludzi, nie tylko w domu, w szkole także. Byłam wychowana tak od dziecka, dlatego się nigdy jeszcze nikomu nie sprzeciwiłam. Robiłam to co mi kazali, nawet tą najdrobniejszą rzecz.
Przez ten wybuch złości zapomniałam się spakować, zasnęłam tak wcześniej. Po raz pierwszy nie zrobiłam czegoś o co mnie poproszono. Czas ogarnąć siebie i te tornado w moim pokoju zanim ktokolwiek tu wejdzie, chociaż sądzę że i tak usłyszeli hałas.



W kuchni między dwoma męższczyznami i starszą kobietą zapadała cisza podczas spożywania porannego śniadania. Wnuczka zmarłej córki, była przerażona wczorajszym wydarzeniem tym co się stało. 
    Nie wyobrażała sobie spokojnej Reyi, wybuchającej złością. Reya, była opanowanym dzieckiem, cichą, nie sprawiąjąca żadnych kłopotów aż do wczoraj. Miała obawy co do wyprowadzki do Ameryki, ale zdała sobie sprawę, że sytuacja ją przerasta i rozumiała nagły wybuch złości ze strony wnuczki. Nie mogła jednak opiekować się nią do jej pełnoletności, gdyż jej wiek na to jej nie pozwalał.
Musiała poważnie porozmawiać z chłopakami o niej, zanim wyjadą. Przerywając ciszę, ochrząknęła znacząco, spoglądając na nich. Podnieśli głowy znad talerzy.
Słuchajcie, musimy poważnie porozmawiać. Tom nie możesz w takiej sytuacji ją ingnorować jak na początku, kiedy pzrekroczyłeś próg naszego domu. Musisz ją wspierać, mimo wszystko co zrobiłeś sprzed laty mojej córce, wybaczyłam dawno.
Ona sama bez waszego wsparcia sobie nie poradzi.
Obaj słuchali uważnie patrząc  na babc dziewczyny. Tom, odezwał się pierwszy.
To nie takie proste, nie byłem przy niej odkąd się urodziła, pewnie już mnie znienawidziła. Nie znam jej. Przyznaję byłem egoistą, bałem się odpowiedzialności.— Zdał się na odwagę, lecz z trudem zamykając oczy, wzdychając. Ciężko mu było się przyznać do własnego błędu, jaki popełnił. Kochał Loren. Zanim przebył długą podróż do Niemiec, myślał nad tym wszystkim. Chciał się zmienić, Chciał poznać swoją nastoletnią córkę, której nie widział. Kiedy dzień wcześniej, dowiedział się o jej śmierci,nie mógł uwierzyć że popełniła samobójstwo. Czuł, że coś tu śmierdziało.
    Otworzył oczy, patrząc na babcię dziewczyny z rozpaczą w oczach. Dostzregła to.
Tom, znam cię dość dłużej by wiedzieć jak się czujesz, nie jesteś jedyny który, nie może się pogodzić z jej śmiercią. Życie toczy się dalej, a ty musisz myśleć o przyszłości Reyi. To będzie dla was najlepsze wyjście. Bill, ty także jesteś potrzebny, nie tylko Tom może ją wspierać.

.

Dokańczałam sprzątanie w moim pokoju, gdy skończyłam wychodząc, przechodziłam przez pokój mamy i stanęłam przed drzwiami. Zatanawiając się, czy wejść czy nie. Kusiło mnie cholernie, ale z drugiej strony wiedziałam do czego to może mnie doprowadzić. Siła wyższa wygrała. Weszłam do pokoju, rozglądając się od sypialni mamy do szafy jej ubrań — która była otwarta.
Nie wchodziłam tu, za jej pozwoleniem. Zawsze jej pytalam  czy ukrywa coś przede mną, ale za każdym razem odpowiadała mi „nie”.
  Weszłam do jej sypialni, siadając. Przeglądałam jej wszystkie szafy, komody, wyciągnęłam parę ubrań, wdychając zapach jej ubrań. Zrobiłam przy tym niemały bałagan, na końcu szafy gdzie były płaszcze  natknęłam się na średnią  skrzynię. Nigdy jej nie widziałam, była pozłacana, w kształcie dachówki z Chin. Przekręcając kluczem, która była w środku. Otworzyłam ją, były tam listy ciekawe od kogo.
Wahałam się, by jedną z nich otworzyć i przeczytać co w niej jest napisane. Koperty były  w moim ulubionym  kolorze. 
Odważyłam się otworzyć jedno z nich, wzięłam wielki wdech-wydech i otworzyłam jedną kopertę, w której był list... adresowany do mnie..? Zaczęłam powoli czytać.

Droga córeczko..

Postanowiłam, że zanim mnie już nie będzie na świecie, dowiesz się prawdy o mnie. Zawsze pytałaś mnie czy coś przed tobą ukrywam, gdy chciałaś wejść do mojego pokoju. Otóż to, za każdym razem okłamywałam cię, odpowiadając „nie”. Nie miałam wyboru, musiałam. Wszystko dowiesz się w czasie. Masz listy moje, jest ich 18. Wiesz dlaczego? Bo przyszłaś na świat, właśnie kiedy byłam pełnoletnia. Kochanie, czytaj każdy jeden list co miesiąc. Dowiesz się dlaczego, później. Muszę cię ostrzec przed czymś, raczej kimś. Skarbie, czytaj uważnie. Chciałabym abyś, doprowadziła moją niewyjaśnioną nadchodzącą smierć, do końca. Pisząc ten list, jestem w niebezpieczeństwie. Twój biologiczny ojciec o niczym nie wie. Proszę, jak go poznasz, nie odpychaj go. Uważaj, komu ufasz, z kim jesteś w otoczeniu.
Do następnego listu.

Kocham cię,
Mama.


Co to jest? Jak..? Nie potrafię racjonalnie myśleć. Jak to możliwe? Nie popełniła samobójstwa? Czy ktoś zamordowal moją matkę? 
...
Już jest Nowy rozdzial. Mam nadzieję, że nie rozczarowałam was,  raczej zaciekawiłam. Piszcie w komentarzach, bardzo mnie one motywują. 
P.S Poprawiłam ponownie ten rozdział. 
Dziękuję Ka.  Mam nadzieję że jest  bardziej teraz sensownie. 

9 komentarzy:

  1. Oczywiście, że nie rozczarował! Przynajmniej mnie. Przed kimś? Ale kim? Kogo Reya powinna się obawiać? Tom, błagam nie spiernicx tego. Co miesiąc jeden list, ale dlaczego nie co tydzień? Przecież w miesiąc może się tyle wydarzyć. Mam nadzieje, że w LA Reya pozna jakiś fajnych ludzi, tolerancyjnych i generalnie zajebistych. Ale co dalej? Zaciekawiłaś mnie i to bardzo! Chce więcej, nie mogę się doczekać i weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zaciekawiłaś i to bardzo! Po pierwsze, Tom okazał się tatą, po drugie te dziwne listy, z których Reya ma się dowiedzieć, co tak naprawdę się stało... Historia wydaje się być skomplikowana, jestem ciekawa jak to rozegrasz. Temat nie należy do najłatwiejszych i trzeba uważać, żeby wyszło wszystko dobrze ze sobą "spojone". Zapowiada się dużo akcji! ;)
    A przechodząc do mniej przyjemnych spraw, znalazłam w tym odcinku sporo niedociągnięć językowych. Przede wszystkim początek. "Poczułam jak promienie słoneczne wdzierało się do mojego pokoju. Otworzyłam powoli zaspane oczy, rozglądając się po swoim pokoju jaki panuje aktualny bałagan." Gdy się to czyta, te zdania wydają się nie mieć sensu. Jest to kwestia dobrania słów. Poprawniej jest: Poczułam (mogłabyś dopisać również, że poczuła te promienie na swojej twarzy itp.) jak promienie słoneczne wdzierają się do mojego pokoju. Otworzyłam zaspane oczy rozglądając się dookoła i pierwsze co ujrzałam, to panujący tu bałagan.
    Idąc dalej, " Długo mi zajęło wpatrywanie się w babcię która oczekiwała ode mnie jakąkolwiek reakcję." - która oczekiwała ode mnie jakiejkolwiek reakcji. "Czułam na sobie wzrok ojca wraz z wujkiem. " - wzrok ojca oraz wujka.
    "W obcym mi kraju gdzie mam zamieszkać mnie przytłacza." - i tu brakuje uzupełnienia. Może: świadomość zamieszkania w obcym mi kraju, przytłacza mnie.
    "Byłam osobą spokojną, więc w takich sytuacjach podchodziłam zawsze spokojnie. Mama mnie wychowała na taką właśnie osobę. Nie każdy by zareagował spokojnie na wieść o wyprowadzce." - tutaj natomiast jest zbyt wiele "spokojnie", spróbuj czymś zastąpić to słowo. Zauważyłam, że dość często zdarza Ci się powtarzać jakieś wyrazy. Na przykład może to brzmieć: Byłam osobą opanowaną, więc DO takich sytuacji podchodziłam zawsze spokojnie. Mama mnie wychowała na taką właśnie osobę. Nie każdy by zareagował w taki sposób na wieść o wyprowadzce.
    "Pewnego dnia był dzień, paczka dziewczyn popularne w całej szkole, dość mocno mnie pobili w damskiej toalecie." - dość mocno mnie pobiły.
    Ciąg dalszy nastąpi niżej, bo się rozpisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oczywiście poszła się przejść do Dyrekcji szkoły co wydarzyło się w piątek." - albo poszła, albo się przeszła bo te słowa mają takie samo znaczenie ;)
      "Obawiałam się tego, ale już nie potrafiłam udawać, dusić wewnątrz ten spokój, jaki miałam od lat" - dusiła w sobie spokój? Wydaje mi się, że spokój okazywała na co dzień, dusząc w sobie wszystkie inne emocje, silniejsze, te które powodowały, że w końcu wybuchnęła.
      "Wnuczka zmarłej córki, była przerażona wczorajszym wydarzeniem wywołanym hałasem z jej pokoju." - to zdanie również nie ma sensu. Nie rozumiem, co miałaś na myśli pisząc to... Jeśli chodzi o to, że Reya była przerażona tym co się stało, to nie mogło być to wywołane hałasem w jej pokoju. Jej wybuch był efektem jej przerażenia, a nie powodem ;)
      "Obaj słuchali uważnie patrząc babci dziewczyny" - patrząc na babcię.
      "Przeglądałam jej wszystkie szafy, komody, wyciągnęłam parę ubrań, wzychając jej zapachem ubrania." - wdychając zapach jej ubrań.
      " Zrobiłam przy tym niemały bałagan, na końcu szafy, gdzie były płaszcze, natknęłam się na średnią, skrzynię." - To zdanie jest zdecydowanie za długie, za dużo przecinków. - Zrobiłam przy tym niemały bałagan. Na końcu szafy, gdzie były płaszcze, natknęłam się na średnią skrzynię.
      "Koperty były moim ulubionym niebieskim kolorem." - w moim ulubionym kolorze.
      I tak o to dobrnęłyśmy do końca, mam nadzieję, że Ty również czytając ten komentarz ;) Poza tym wszystkim co Ci tu skrupulatnie wypisałam, brakowało mi też sporej ilości przecinków przed takimi wyrazami, jak "że" czy "który". Ogólnie, podsumowując, polecam Ci sprawdzanie odcinka po jego napisaniu. Wtedy zawsze jeszcze możesz wyłapać jakieś niedociągnięcia. Ewentualnie, jeśli masz taką możliwość, możesz prosić kogoś by to przeczytał i też pomógł Ci w ten sposób odnaleźć błędy. Bo piszesz dobrze, tylko zdarza Ci się przekręcanie końcówek wyrazów, albo tworzenie jakichś szalonych konstrukcji zdań, które nie są do końca zrozumiałe ;)
      Mam nadzieję, że zechcesz skorzystać z moich rad, a przede wszystkim poprawić to, na co zwróciłam Ci uwagę. Niestety podczas czytania, przeszkadzało mi to trochę, dlatego postanowiłam, że Ci to wszystko wypiszę.
      A tymczasem czekam na kolejny odcinek, życzę weny i pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Oh, czytając twoje komentarze, teraz zauważyłam swoje błędy. Masz rację, dzięki. oczywiście skorzystam ztwoich rad. Poprawię to.

      Usuń
  3. Uwierz mi, że już dodaje Twojego bloga do obserwowanych <3 Tom ojcem?! No to padłam :D Ale fabuła ciekawa, intryguje mnie kto zabił Jej matkę i jaka będzie tego przyczyna. I chcę zobaczyć Toma w roli ojca :) Będzie dużo szybkiego i wciągającego czytania <3 Oby tak dalej i dużo weny :* Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zaskoczona, nie spodziewałam się, że Tom jej jej ojcem. Kurczę, naprawdę świetnie to przedstawiłaś. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że wkrótce przeczytam nowy rozdział, bo naprawdę świetnie piszesz, a historia jest naprawdę fajna i ciekawa! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ! : )
    zwłaszcza, że ten rozdział czytałam z ogromnym zaciekawieniem : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie. To dopiero początek, ale te wszystkie sekrety i tajemnice są naprawdę pociągające. Kiedy mówiłaś, że skupiasz się na starszym Kaulitzu - nie sądziłam, że będzie on tu pełnił rolę ojca! Oby šmierć mamy Reyi się wyjaśniła nim będzie za późno!
    Zaskakujące, intrygujące i na 100% wciągające! Czekam na kolejny rozdział, a gdybyś miała ochotę zapraszam do siebie [the-last-chance-story] ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wooo....Pisałaś mi na facebooku,że pierwszy raz piszesz takie opowiadania ale czytając je mam wrażenie,jakbyś robiła to już dłuuuugi czas :)
    Bardzo mnie zaintrygowały. Czekam na kolejną część ! :*

    OdpowiedzUsuń