niedziela, 21 czerwca 2015

3. FBI




              Bałam się, cholernie. Kimkolwiek jest nadawca wiadomości, mógł równie dobrze się pomylić do jakiejkolwiek osoby miała być adresowana. Niczym się nie zajmowałam przez pół dnia niż milczeniem na kolejnych lekcjach. Usiłowałam się słuchać Nauczyciela ale za każdym razem miałam obraz tej wiadomości i nic nie mogłam na to poradzić. Najprzyjemniejszą i ciekawą lekcją był dla mnie angielski, polubiłam tego młodego Fult'a. Już na początek kiedy musiałam się przedstawić przed klasą spaliłam buraka, jąkając się co spowodowało salwę śmiechu całego pomieszczenia. Zdecydowanie nie lubię zamieszania wokół siebie.
               Nadeszła pora lunchu a ja nadal tkwiłam zatłoczonym tłumie wśród uczniów. Rozglądałam się po całej stołówce na zajmowanie, gdzieś wolnego miejsca. Jęknęłam niezadowolona, gdy spostrzegłam że, po prawej stronie siedzą cztery dziewczyny i to tam było jedyne miejsce . Wszystkie miejsca praktycznie były zajęte. Nie zwlekając dłużej, ruszyłam przed siebie w tamtym kierunku.
                - Można? spojrzenia dziewcząt przeszywały mnie na wskroś a ja zaczęłam się bardziej denerwować na brak odpowiedzi z ich strony. Długie milczenie przerwała brunetka.
                - jasne, nie krępuj się posłała mi pocieszający uśmiech, na co ja odwzajemniłam. - Jesteś Reya tumper?
                Nie mogłam powstrzymać śmiechu w duchu, jak wypowiedziała moje nazwisko. Powstrzymując się, poprawiłam ją.
                - Trümper. Reya Trümper.
                - Oh, wybacz. lekko się uśmiechnęła.
                - Nic się nie stało. Zdarza się.
Jadłam w milczeniu.
                 Nienawidziłam gdy wszyscy na mnie zerkali w czasie spożycia posiłku. Czułam jak na moich policzkach wstępuje czerwień. Zostawiając połowa jedzenia, wyrzuciłam je. Nie wytrzymałam do końca w spokoju zjeść, a tak bardzo liczyłam na długą przerwę obiadową. Ponieważ byłam strasznie głodna.
                 Wyszłam. Milcząc, przechodząc korytarze ze spuszczoną głową, szybkimi krokami przyspieszając w stronę wyjścia. 
                 Miałam szczęście że, nie miałam tak dużo godzin lekcyjnych, bo nie chciałabym już na początek opuszczać lekcji i w dodatku byłby to dla mnie zły jak i zarówno dla Billa oraz ojca początek.

                 Przekręcałam kluczę w drzwiach po czym, otwarły się. Weszłam do środka. Nie było nikogo. Bill i Ojciec byli na wywiadzie. 
                 Zdjęłam kozaki i kurtkę, udając się do siebie. Padłam na łóżko, zmęczona. Pierwszy dzień w nowej szkole był męczący i stresujący. Ludzie, wiadomość od nieznajomego tak bardzo mnie zdenerwowała, że nie wiedziałam co robić. Pierwszy raz mam styczność z czymś takim. Nie wiem, czy to jakiś pieprzony kiepski żart,czy mam to raczej traktować jako grozę? Czy ktoś raczej chce zniszczyć mi życie. Jeszcze sprawa listu mojej matki. Nie wyjaśniona sprawa do końca morderstwa matki, ta niewiedza mnie bardziej przygnębia niż kiedykolwiek. Aczkolwiek, nie wiem czy została zamordowana czy raczej popełniła samobójstwo. Potrzebuję dowodów, by połączyć jakoś te fakty. Dojść do prawdy. Tak, teraz wiem że, chcę się podjąć tego wyzwania o które matka prosiła w liście.
                 Zdaję sobie sprawę że, podjęcia się takiego wyzwania będzie mi grozić życiem. Co się nie robi z miłości do swojej matki?
.

                 Gabrielle Dallas wysiadła z samochodu i niczym z prędkością światła, podążyła w kierunku otaczającego jej ekipę. Nie wiedziała co się stało ale, obudził ją telefon z wydziału zabójstw. Nie dość, że poprzedniej nocy zabalowała w gronie przyjaciół, to obiecano jej dzień wolnego. Jak bardzo mogła być w błędzie, gdy plany się zmieniły. Była wściekła, miała cholernego kaca, i czuła że dziś nie jest zdolna do dzisiejszej pracy. Zawsze tak było, i tym razem nie będzie mogła się na niczym skoncentrować. Podeszła do Detektywa – który zauważył ją pierwszy, uśmiechając się zadziornie.
                  - No, proszę, proszę kogo moje oczy widzą? Kacyk daje ci się we znaki widzę.
                  Od kiedy zaczęła pracować w tej branży, Detektyw Ben od ich początkującej znajomości uwielbiał jej działać na nerwy. Nienawidziła tego. Wiedział o tym, dlatego lubił z nią się drażnić. Myślała, że to minie, że to chwilowe. Pomyliła się. Za każdym razem, kiedy pracowali razem było tak samo. Odpłacała się tym samym, i tym razem tak jest. Jak zawsze.
                  Spojrzała na niego krytycznie i z ironią odpowiedziała.
                  - Daruj sobie! Nie mam dziś ochoty się z tobą drażnić. Lepiej powiedz co mamy ?       
                  - Dobrze, moja partnerko. Mamy tu zamordowaną nastolatkę. Zabójca od razu ją nie zamordował, jak sama widzisz najpierw ją torturował, zaczynając od pocięcia jej wszystkie części ciała. Po ranach nastolatki, widać że się broniła. Przed końcem, musiał ją udusić i zgwałcić. Dość drastycznie to wygląda prawda?
                   Dallas aż się wzdrygnęła, widząc ciało zamordowanej nastolatki. Była przyzwyczajona do takich widoków ale, dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Nie mogła na to dłużej patrzeć. Razem z Ben'em zabierając istotne dla nich dowody na miejscu zbrodni zbierali się do swoich wozów i odjechali do biura.
 .

                   Ashley, Tori, i Bonnie przesiadywali konsumując jedzenie u przyjaciółki Alice, wesoło o czymś dyskutując.
                   - Słuchajcie, co myślicie o tej nowej? – odezwała się brunetka, spoglądając na nich uważnie. Przerwali na chwilę jeść i wszyscy spojrzeli na Bonnie.
                   - Wydaje się dość nieśmiała, szara myszka.. taka przestraszona. Biedna, musi mieć nieciekawą przeszłość. Chodzą pogłoski, że to córka znanej sławnej gwiazdy. Aż przykro patrzeć, że jest sama. Nie pomyśleliście by tak, właściwie ją poznać? Pomóc jej się nie zgubić w tej szkole. Co wy na to dziewczyny?
                    Dziewczyny zastanawiali się nad propozycją Ash. I zdecydowali że pomogą dziewczynie się odnaleźć w tej szkole.
 .                                   
                                         Rachel Diggs - Hands of Time

                    Aby choć na chwilę oderwać się myślami dotyczącymi mojej matki, pisałam esej na dany temat, zadany przez Pana Fult'a. Nie był trudny, więc nie musiałam się wysilać o proszenie kogokolwiek pomocy. Gdy skończyłam, postanowiłam zajrzeć do poczty, czy przypadkiem nie mam jakieś wiadomości. Właściwie, nie wiem na kogo oczekuję. Chyba z nudów. Nie mam żadnych przyjaciół, aby z kimś pisać, bądź poznać. Miałam już wylogować się, gdy przykuła mną uwaga jakaś wiadomość..
     
   Od : Anonim
Jak to jest być samotnym? Nie mieć przyjaciół?. Oh, to takie przykre, że nikt nie pozna prawdziwej, nieśmiałej Rey. Aż miło się patrzy. - X

                     Co do cholery? Znowu jakiś anonim. Albo ktoś chce mnie porządnie nastraszyć, albo uprzykrzyć mi życie. Muszę tutaj sprawdzić kamery.
Zaczęłam robić bałagan, zrzucając rzeczy z półki dokładnie wypatrując jakiegoś urządzenia . Nie ma. Dalej szukałam, nie omijając żadne miejsca w moim pokoju.
.

                     Wywiad u JOJO był dla nich przezabawny. Nie opuszczały ich gromkie śmiechy praktycznie przez cały czas. Świetnie się bawili, nareszcie było znowu wrócić do show-biznesu, poczuć znowu to, co kiedyś. Sesje, wywiady, koncerty. To coś, co zawsze kochali, a najbardziej z nich, to na żywo dawanie z siebie wszystko na trasie koncertowej w której, niebawem się odbędzie i rozmowy z fanami.
                      - Dziękuję wam chłopaki za wywiad. Fajnie było was znowu zobaczyć.
                           -  My również, dziękujemy. – odpowiedział Bill.
                      Nagrywanie zostało skończone. Cały zespół zbierał się do wyjścia. Pożegnali się z pozostałymi i odprowadzili G'S na lotnisko. Ponownie zobaczą się nad próbami przed trasą.
                      Wracali do domu. Zeszło im to długo niż myśleli. Byli podekscytowani nadchodzącymi wydarzeniami, rozmawiając zawzięcie, przy tym się śmiejąc. Droga do domu była krótka, nie mieszkali zbyt daleko. Zatrzymywali się, i wyszli z samochodu. Obaj z wyśmienitymi humorami, weszli do środka.
                       - Nie ma to jak lepiej być w domu.
                       - Tak, i się zrelaksować. Chcesz piwo?
                       - Jasne. – Odpowiedział mu brat i rozwalił się na kanapie.
                       Po chwili widząc Billa uśmiechniętego, niosącego mu upragniony napój podał mu go i usiadł.
                       - Dzięki. – Relaksowali się spokojną ciszą. Nie trwała ono długo, gdyż usłyszeli huk, dochodzący z góry. Popatrzeli na siebie zaskoczeni.
                       - To z pokoju Reyi. – wydukał Bill. Wstali, odkładając swoje napoje na stół i prosto wybiegli na górę.
.

                       Nigdzie nie ma tej kamery. Jak to możliwe?. Zostało jeszcze jedno pomieszczenie do sprawdzania. Moja łazienka, więc tam się skierowałam.
Wszystko zrzuciłam na podłogę, nie patrząc. Ups. Doniczka z kwiatkiem spadła, przy czym wywołało to głośnym hałasem. Byłam tak spanikowana tą wiadomością od tajemniczego „X” że miałam to gdzieś. Musiałam znaleźć tą zasraną kamerę, nie pozwolę by ktoś mnie obserwował. 
                        Wyszłam z łazienki, napotykając zszokowanego wujka i ojca , rozglądając się po bałaganie jaki narobiłam, raczej określiłabym to tak ; mój pokój wyglądał jakby przebiegło tornado. Wpatrywałam się w nich, jakbym widziała ducha. Nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Nie wiedziałam, jak teraz się wytłumaczyć.
                         - O jesteście już. Szybko wróciliście. – Posłałam im lekki uśmiech, odwracając wzrok w innym kierunku, aby tylko na nich nie patrzeć.
                         - Reya, co się tutaj stało?
                        Obaj stali przerażeni widokiem, jakim zastali w pokoju. Bill, wiercił swoim spojrzeniem we mnie, oczekując odpowiedzi ode mnie. A Tom tak samo, z tym że w jego czekoladowych oczach dostrzec można, poczucie winy. Dalej mnie nie przeprosił i wydaje mi się że, że do tego długo się zbiera. Nie odpowiedziałam Billo'wi. Wpatrywałam się tępo, milcząc. - Reya?.. Powiesz nam ? Coś nie tak w szkole? – zmartwił się.
                        Wahałam się, czy zachować to do siebie, że ktoś nas w domu obserwuje, czy powiedzieć im o tym. Takie rzeczy powinni wiedzieć, postanowiłam im powiedzieć.
                         - Myślę, że ktoś nas obserwuje... – Popatrzyłam na nich poważnie, to jasne, byli zdezorientowani.
                               -Zaraz, jak to obserwowani? Skąd wiesz? – odezwał się Ojciec. Nie zerkałam na niego. Nie chciałam zmięknąć i powiedzieć sobie, by dać spokój z jego przeprosinami, i to co powiedział w samolocie wybaczyć. Jednak, odpowiedziałam na jego pytanie.
                         - Po prostu.. wiem. Szukałam kamery, stąd bałagan.
                         - Kamery?! – zbulwersował się Ojciec – Reya? Popatrz na mnie do cholery, i powiedz co się dzieje? I przestań. Choć na chwilę schowaj uraz do mnie. Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Odwróciłam wzrok od Billa i spojrzałam na niego. Myślałam tylko o tym, że ktoś czyha na nasze życie, nie myślałam o ojcu, ale w dalszym ciągu nie darzę żadną sympatią do Ojca.
                         - Tak. Dostałam, tak jakby wiadomość od anonima i zasugerowałam że mogą u nas w domu mieć ukryte kamery. Myślę, że mogą być wszędzie.


                         Siedziałam na schodkach i czekałam niecierpliwie, aż kilka funkcjonariuszy zakończą poszukiwania dotyczące kamery. Spodziewałam się, że wezwą policję, jednakże sądziłam że, obejdzie się to, bez tego z dyskrecją. Ojciec i Bill byli zajęci rozmową, a ja chciałabym mieć to już z głowy. Żeby już stąd wyszli wraz z tą pieprzoną kamerą, by poczuć się bezpiecznie ze świadomością że,nikt mnie nie będzie obserwować, a może i również w całym domu. Miałam wiele rzeczy do zrobienia na jutrzejszy dzień szkoły, a wołałabym robić coś, niżby zadręczać się wiadomością od nieznajomego, ale inaczej funkcjonować nie potrafię, gdy w głowie mam najczarniejsze scenariusze.
                          Dostrzegłam idącego w moją stronę młodego policjanta – jak na mnie – dość młodego. Wygląda mi na mniej więcej w moim wieku.
                          - Witam, nazywam się Andrew Jackson. – Przywitał się ze mną. Odwzajemniłam jego gest, podając mu rękę, aż po moim całym ciele przeszły ciarki, wzdrygnęłam się nie wiedzieć czemu, odsunęłam szybko rękę.
                          - Miło mi – Powiedziałam cicho z nieśmiałym uśmiechem. Przyglądał mi się, jakby chciał wyczytać wszystkie moje tajemnice z mojej głowy. Był dziwny. Jego oczy, były błękitne i wielkie. – jednym słowem – był przystojny.
                          - Twój Ojciec i Wujek zawiadomili nas, ponieważ w waszym domu prawdopodobnie jest kamera..– zaczął mówić delikatnie, jakby miał do przekazania mi złych wiadomości, a może tylko mi się wydaję.
                          - Tak – przyznałam.
Policjant westchnął głęboko.                                 
                          - Niestety ich nie ma. – Spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi, reakcji, cokolwiek. - Ale twój Ojciec, wspomniał o jakieś wiadomości ? – bardziej zapytał, niż stwierdził.
                          Stałam tak przed nim, gdy padły słowa policjanta o kamerze, że ich nie ma. Zacięłam się. Jak to ich nie ma? Sądziłam że,to ja źle szukałam i byłam pewna że, gromada funkcjonariuszy z FBI – którzy, że tak powiem – pofatygowali się przyjechać, mimo tak naprawdę według nich to strata czasu, bo mieli ważne sprawy do wykonania, ale Ojczulek był tak przerażony że ktoś nas obserwuję, ogarnęła go taka panika, że nawet Bill nie potrafił go uspokoić i wezwał FBI.
                          Nieco się ożywiłam, że to jeszcze nic straconego, że wiadomość od nieznajomego będzie dowodem na to, że tego nie wymyśliłam, bo zerkając po twarzach pozostałych policjantach, stwierdzam iż są zirytowani, źli, że stracili tyle szmat czasu na szukanie, czegoś czego nie ma.
                           - Tak, właśnie. Niech Pan pójdzie ze mną, wiadomość dostałam, gdy sprawdzałam pocztę. Laptopa mam w pokoju. Odwróciłam się przodem i zaczęłam iść po schodach, gdy usłyszałam szum idących za mną kroków. Zdezorientowana, odwróciłam się w stronę salonu. Uniosłam prawą brew do góry, w zdziwieniu na widok policjantów. Nie rozumiałam. Skierowałam wzrok do młodego policjanta, z którym przed momentem rozmawiałam. Widząc nieme zapytanie w moich oczach, odezwał się.
                           - Ah, wszyscy chcą zobaczyć tą wiadomość. – Pokiwałam głową, nic nie odpowiadając, wchodziłam po schodkach do pokoju, zwanym który wyglądał, jakby przebiegł po nim tornado. Nie sądziłam że, aż tak wszystkim zżera ciekawość. Wiedziałam, że nie oto im chodziło. Oni chcieli wiedzieć czy nie zwariowałam pomyślałam.
                           Poruszyłam myszką, by mi się ekran wyświetlił. Wcześniej zostawiłam go otwartego, gdy wpadłam w panikę, dowiadując się że, jestem obserwowana. Nie wylogowywałam się z tej poczty, więc powinna być tu ta wiadomość. Przebiegałam wzrokiem, zjeżdżając w dół myszką. Byłam przekonana, że wiadomość była pierwsza, od wszystkich jakich przeczytałam.
                           - Co do cholery? Gdzie ta pieprzona wiadomość. Przysięgam, była tu i nie usuwałam jej. Zaczęłam wpadać w szał. Nie obchodziło mnie że, wszyscy się na mnie gapią i słuchają. Pokręciłam głową, nie dowierzałam. Usiadłam, bezradna na krzesło. Jak to możliwe, że dostałam tą wiadomość godzinę temu, a kiedy miałam ten dowód pokazać, to nagle zniknęła. Słyszałam szepczących policjantów, zapewne między sobą. Jedynie usłyszałam słowa gburowatego do albo Ojca lub Wójka, który jak na moje oko był wredny. Zgaduję, że chyba był szefem.

                           - Proszę porozmawiać z nią poważnie i następnym razem się upewnić o zawiadomienie nas, bo jak widzę było tego gówno warte. Do widzenia!
                 
                           Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, A to oznaczało że, gburowaty wyszedł. Patrzyłam tępo w ekran laptopa, gdzie była wiadomość od nieznajomego. Nie wierzę, że mogłabym mieć halucynację. Coś ewidentnie mi tu nie grało. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, ale nie odwróciłam się. Nie miałam zamiaru rozmawiać o tym z nimi.


Dokładnie 7 miesięcy temu był ostatni rozdział. Powodem dla którego, nic nie opublikowałam, była brak weny tego opowiadania. 
Ten rozdział miałam gotowy już kilka tygodni temu, ale z racji tego że, chciałam by był taki, jaki chciałam, wiele razy poprawiałam i czytałam. Więc oto stwierdziłam, że już czas by dodać dzisiaj. Czekam na wasze opinię, co sądzicie. 
 

 
 

5 komentarzy:

  1. Super. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
    Radek

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział fajowy! :) I w sumie, to wciąga mnie ta akcja. Mam nadzieję, że teraz weny ci nie będzie brakowało, bo liczę na więcej! :D
    Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, mam nadzieję że pozostaniesz dłużej tutaj :D Pozdrawiam .

      Usuń
  3. Cieszę się, że do nas wracasz. Nawet nie mam pojęcia, jak bardzo mi tego opowiadania brakowało, tak bardzo jestem ciekawa, jak to dalej rozegrasz.
    Rozumiem Reyę sama w pewnych kwestiach zachowywałabym się tak samo. W szkole to już jest zupełnie mną, zawsze na samym początku roku szkolnego się błaźnię i wychodzi naprawdę źle. Cóż, taka już chyba jestem i nic na to nie poradzę. Wydaje mi się, że większość ludzi czuje się skrępowanie, kiedy ktoś patrzy się na nich przeszywającym wzrokiem akurat, gdy jedzą. Tak, to jest najbardziej upokarzający moment w ciągu dnia. Podoba mi się nastawienie dziewczyn, może pomogą jej zaklimatyzować się w nowym środowisku, bo jak na razie została rzucona w głęboką wodę i najwyraźniej zaczyna tonąć. Potrzebuje kogoś, kto poda jej pomocną dłoń, wprowadzi w ten świat. Prawdopodobnie sama wpadłabym w szał, gdybym była w takiej sytuacji, co Reya. Bardzo mi się nie podoba. Kim jest rzekomy X? Wpadła na pomysł z kamerami, ale wcale ich nie musi być. Wystarczy lornetka i dobry widok z okna, prawda? A co do sprawy z wiadomością mam pewną teorię, sądzę, że jest całkiem słuszna. Bill jest bardziej zdecydowany niż Tom w tym, co robi, mam nadzieję, iż z czasem ulegnie to zmianie.
    Dużo weny Ci życzę, nie znikaj już z tym opowiadaniem i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Na chwilę obecną napisze tylko tyle: zainteresowała mnie Twoja historia, jest intrygująca, pełno w niej tajemnic, zostaje tu na dłużej i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się już niedługo ;).
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń